Wyjazd zaplanowany na 4 lipca powrót 18 lipca został zrealizowany.
1 dzień
Pobudka 3:00 rano, dokończenie pakowania, szybkie śniadanie i wyjazd na stacje do tankować maszynę i sprawdzić ciśnienie w oponach. Wszystko ok., więc można jechać. W Bydgoszczy spotykam się Dzulą i już od Bydgoszczy lecimy razem. Kierujemy się na Wrocław przejście graniczne w Boboszycach. Polskie udaje nam się, w miare szybko przeskoczyć i już jesteśmy u sąsiadów Czechów. Droga główna na Brno zalana, więc odpalamy GPS i szukamy objazd regionalnymi drogami. Objazd udaję się bez większych problemów chodź czasem przejeżdżaliśmy przez jakieś podwórka normalnych gospodarstw więc trzeba było uważać na goniące burki i wściekłe koguty?. Dojeżdżamy do końca Czech i szukamy noclegu. Rozbijamy się na Auto Kampie koło jeziorka za ok. 30zł. Rozbijamy namiot, odpalamy kuchenkę i pierwszy ciepły posiłek gotujemy (oczywiście Vifon góra).
Szybka kąpiel w jeziorze ? (prychole na korony a my zero ich waluty). 23:00 w kimę.
Przebieg ok. 700km zrobiony ok. 12 godzin na siodle.
2 dzień
Pobudka ok. 9:00 szybkie śniadanie i w drogę. Kierunek na Wiedeń. W Austrii wykupujemy winiety 4.6 euro na 10 dni - które są na autostrady i ekspresówki i lecimy nawijać kilometry. Na autostradzie dopada nas burza, więc szybko wskakujemy w kondony i lecimy dalej. Dupska bolą a brzusio wklęsły, więc stajemy na 15 minut na odpoczynek wcinamy główne dania całej wyprawy, czyli chleb i pasztet.
Austrie przejeżdżamy bez większych problemów wskakujemy do Słowenii u ustawiamy gpsa by wyszukał drogę bez autostrad i ekspresów, ponieważ oni maja drogie winiety pół roczne za ok. 80zl. A całą Słowenia jedziemy może z 70km i w końcu przekraczamy granice Chorwacką?. Pogoda cały czas słoneczna i im dalej w głąb kraju tym cieplej?
Kierujemy się dalej na wybrzeże by znaleźć tam jakiś nocleg i zobaczyć w końcu morze. Koło 23:00 dojeżdżamy do miejscowości Kraljevica i tam znajdujemy nocleg w takich małych domkach letniskowych wielkości dwóch tojtoi ? klaustrofobi można się nabawić, ale ważne, że dach nad głową. W nocy jeszcze spacer na plaże, zimne piwko, kąpiel i kima.
Przebieg drugiego dnia wyszedł ok. 600km.
3-4 dzien
Szybka pobudka i jazda na wyspę Krk, piękny most, z którego widok zapiera oddech łączy tą wyspę z lądem. Zjeżdżamy całą wyspę, w sumie szukając jakiegoś fajnego miejsca do noclegu. Jednak ceny są powalające nawet pod namiotem wiec kąpiel i popołudniu wracały na ląd kierując się w dół Chorwacji wjeżdżamy do miejscowości Sibinj, znajdujemy fajny kamping tuż nad brzegiem morza i rozbijamy się tam na dwa dni. Piękna dzika plaża, skały wynurzające się z wody i piękne miejsce do nurkowania. Więc nie zastanawiamy się długo tylko wskakujemy do wody maski zakładamy i podziwiamy ławice różnych rybek. Woda ogólnie zimna, wszyscy pisali, że ciepła będzie i w ogóle nie będzie różnicy czuć przy wchodzeniu a tutaj niespodzianka - wcale nie jest taka ciepła. Ale po całym dniu w zbroi motocyklowej super orzeźwiająca. Woda dwa razy słodsza niż w Bałtyku, ale dzięki temu można nic nie robić a i tak się unosi człowiek na wodzie?.
Następnego dnia zwiedzamy pobliską miejscowość Sejn i napawamy się widokiem zachodu słońca?.
5-6 dzień
Czas lecieć dalej - cel to jeziora Plitvickie planowo chcieliśmy się tam rozbić gdzieś na dwa dni. Lecimy wymienić kasę do banku, ponieważ kuny się już skończyły, zakupy w markecie jedzenia - chleb, pasztety, jakieś zupki i woda. I pozostaje tankowanie i jazda.
Na stacji spotyka nas małżeństwo na DR 800 z Tczewa i pytają się czy nie mogą się dołączyć do wyprawy? Także zrobiło się nas już 3 motocykli i 4 osoby? więc dużo weselej i już teraz lecimy razem.
Do jezior dojeżdżamy i zastajemy deszczową pogodę. Znajdujemy kamping, rozbijamy namioty i lecimy szybko by zaliczyć jeszcze jakąś trasę wokół jezior, wodospadów. A dłuższa zostawiamy na następny dzien.
Jeziora cudne, krystaliczne czyste i full rybek w nich. Przemieszczać miedzy punktami można się wagonikiem wodnym lub busikiem. Wodospady różnego rodzaju w każdym miejscu, normalnie jak z widokówek lub filmów tylko jakieś ładnej pani brakowało pod wodospadem?
Następny dzień robimy następna trasę zwiedzania i z racji pogody zwijamy namiot i zmywamy się na wybrzeże powrotem.
Nocleg pod namiotem znajdujemy 10 km za Zadarem.
7-8 dzień
Szybki prychol i wsiadamy w nocy n motocykle i jedziemy zwiedzać Zadar nocą. Piękne wąskie uliczki, wypolerowane podłogi w kafelkach i podświetlone główne zabytki. Do tego liczne kafejki, restauracje i klimat ala Wenecja?
Kolejny dzień zaczynamy od wycieczki do małych historycznych miejscowości oraz zwiedzenia kolejnej wyspy. Udajemy się do miejscowości Nin, dalej przejeżdżamy kolejnym mostem na wyspę i miejscowość Vir. Kąpiel, jedzono troszkę fotek i powrót popołudniu do Zadaru. Po drodze okazuję się, że w DR złapała gumę ( już jego druga w tej wyprawie), ale że ma dętkę zapasowa jedziemy na kamping i zabieramy się za wymiane. 30 minut i jest koło zrobione.
9-10 dzień
Kierujemy się dalej na południe Chorwacji - planowo nocleg koło Splitu. Po drodze wjeżdżamy do Sibeniku i szybkie zwiedzanko. Rozbijamy się pod wieczór 10 km od Splitu na kampie tuż przy morzu. Kolejny dzień robię sobie odpoczynek leniuchowanie na plaży, opalanie (później cierpienie w nocy) nurkowanie i podziwianie pięknych ciałek na plaży?
Wieczorkiem wsiadamy na moto i lecimy na 3 moto zwiedzać nocą Split.
11 -12-13 dzień
Czas ruszać dalej kierunek do Dubrownik, po drodze wjeżdżamy do Makarskiej - piękna plaża skalista, super na nurkowanie. Parę fajnych dziewczyn toples i na uboczu plaża nudystów? Chodź większość tam była emerytów niż ciekawych widoków? Więc rozbijamy się po środku w skałach i napawamy oczy widokami - góry, morze i inne ciekawe rzeczy?.
Aż żal było wyjeżdżać, bo naprawdę Makarska zrobiła na nas duże wrażenie, jeśli chodzi o plaże i miejsca do nurkowania. Ale czas jechać dalej. Cały czas drogą numer 8 wiodąca wzdłuż wybrzeża. Setki winkli i przepiękne, co chwile widoki, praktycznie aparatu nie ma, co chować, bo co chwile jest coś pięknego. Czasem zawracamy i robimy, droge jeszcze raz, bo tak piękne tam się jeździ - chodź przez ten krajobraz ciężko się skupić na drodze.
Dojeżdżamy w nocy 10 km za Dubrownik i rozbijamy się na kampingu.
Z rana jedziemy do Dubrownika pozwiedzać piękny zabytkowy Dubrownik a przy okazji wykąpać się na miejskich plażach wypełnionych po brzegi.
W czasie jazdy wąskimi uliczkami Patryk z Basia z DR mają wypadek z autem chorwackim. Dzula i Ja jechaliśmy za nim, wyglądało to poważnie jednak po oględzinach skończyło się na siniaku i na uszkodzonym migaczu i przewodzie hamulcowym. Gościu Chorwat okazał się bardzo w porządku i od razu zaoferował pomoc - jednak nie za bardzo można było się z nim dogadać wiec przeszliśmy na english a że ja jako tako z wszystkich najlepiej dukałem, więc wyznaczyli mnie na tłumacza - ostatecznie wziąłem swoja XJ i Patryka na tył a gościu pojechał po swój skutek i zaczęliśmy zjeżdżać Dubrownik za szukaniem przewodu. Po odwiedzeniu 3 serwisów, 2 sklepów znaleźliśmy przewód, ale 3cm krótszy. Jednak okazuje się ze starczy i moto ma znowu dwa hamulce. Po dojeździe na kamp zwarcie jeszcze jakieś się zrobiło i bezpieczniki paliło, jednak dwie godzinki i usterkę usunęliśmy? I DR-ka była znowu zdrowa.
Następnego dnia - w sumie ostatni w Chorwacji wybrałem się z Dzulą do Czarnogóry, dużo taniej, troszkę biedniej, ale równie pięknie. Kolejna kąpiel, tankowanie tańszym paliwem, na termometrze cały czas 35 stopni - skwarka cały czas od tygodnia nie można wytrzymać:?.
Wracamy do Chorwacji i kima przed kolejnym dniem, w który to zaczynamy powrót do Polski. Kilometrów do zrobienia ok. 1800km, więc na 3 dni rozkładamy dystans.
14 dzień
Wstajemy 6:00 szybki prysznic, pakowanie i lecimy przez Chorwację, wjeżdżamy do Bośni, wjeżdżamy do Sarajewa obejrzeć aleje Snajpera i następnie lecimy w kierunku Węgier.
W nocy dojeżdżamy do granicy węgierskiej, moja xj-tka doznaje defektu żarówki przedniej i w nocy zdejmuje cała czasze, szybe migacze itd. By wymienić ta cholerna żarówkę. Chłopaki miedzy czasie znaleźli nocleg w u jakiegoś Węgra w domu - pokój 4 osobowy 12 euro od osoby - bierzemy w końcu pierwszy raz łóżku od prawie 2 tygodni.
640km zrobione
15 dzień
Rano na motocykle by lecieć dalej, jednak okazuje się, że Patryk w DR ma kolejny raz gumę z przodu. Szybko do wulkanizacji podjeżdża i okazuje się ze opona uszkodzona była i przebiła dętkę - nowa opona dętka i jazda dalej.
Przejeżdżamy całe Węgry, Słowację i wjeżdżamy w końcu do Polski - dolatujemy do Krakowa i szukamy noclegu - tak szukamy noclegu, że zamiast za miast Hotelu znalazłem się przypadkiem w Agencji Towarzyskiej i było wesoło? Czasem jak człowiek może się pomylić. W końcu jedziemy do schroniska młodzieżowego idziemy w kime.
Kolejne 600km zrobione.
16 dzień
Patryk z Basia zostają w Krakowie by pozwiedzać jeszcze jeden dzień a ja z Dzulą o 9:00 wyjeżdżamy w kierunku domu. Tniemy ostro przez Polskie wiec w miarę szybko znajduje się w Chełmnie u rodziców Dzula leci do siebie do Chojnic.
Przebieg dnia to 500km.
Podsumowanie
Przebieg: 4500 km
Spalanie średnie: 6-6.5 l
Ilość dni w podróży: 16
średni dzienny dystans dojazdu i powrotu: 600-700 km
Noclegi: 13 pod namiotem - 3 w łóżku.
Zrobionych zdjęć: parę tysięcy?
Zrobione filmiki: kilkadziesiąt
Yamaha XJ 900 : Praktycznie żadnych problemów - sprawowała się wyśmienicie?
Wydana kasa: ok. 3300 zł
Piękne tereny, super, pewna pogoda, niezapomniane widoki, trasa na motocykl super. Co nas zaskoczyło pomimo czytania wielu przewodników i relacji to ceny w Chorwacji - bardzo drogo wychodzi tam życie. I nie jest tak jak było mówione ze podobnie do Polski. Przez to zrealizowaliśmy 100% praktycznie zamierzonej trasy jednak w duuuużo gorszym standardzie, jaki założyliśmy. Spanie pod namiotami, jedzenie to głównie zupki chińskie, pasztet, chleb, spagetii z paczki i czasem jakiś owoc. Raz na 3-4 dni jakiś obiad w postaci pół pizzy?
Dla przykładu podam parę cen w zł już różnych artykułów:
Woda tesco najtańsza: 2zł ( a szła w dziesiątkach litrów)
Cola 2l : 10 zł
Chleb: 5-6zł
Mars: 3zł
Najtańsze piwo: 8zł
Mleko:5zł
Zwykle parówki 4sztuki: 17zł
Paliwo:5,5zł
Gałka lodu: 4,2zł
Nocleg 1 osoba w pokoju ok. 90-110 zł
Nocleg 1 osoba pod namiotem: 40zł
Więc spokojnie można by na taka wyprawę liczyć ok. 5000 zł, na osobe + motocykl.
Ale poza tym bardzo mi się podobało i zrealizowałem tą wyprawę, którą wymarzyłem sobie jeszcze jak jeździłem Junakiem?
Z moim obliczeń i obserwacji wynika, że nie warto kupować w Polsce kun tylko wypłacać w bankomacie już będąc tam. Podobnie z płaceniem kunami - gdzie mogłem to płaciłem kartami. Euro praktycznie zostawić tylko na inne państwa po drodze.
Cudowne miejsce by pojechać tam w parze? piękne gorące plaże, nastrojowe kafejki, uliczki i sam jakiś klimat gorący i namiętny wiec następnym razem jadę jedynie z jakimś plecaczkiem?.
A tutaj więcej fotek z wyjazdu:
http://picasaweb.google.p...a_do_Chorwacji#
http://picasaweb.google.pl/haryb26/Chorwacja_c_d