Niedziela dnia 9 września 2012 roku rozpoczęła się piękną pogodą, słoneczko od samego rana zaglądało nam przez okno. Temperatura ok 20 stopni i słońce we wrześniu - szybka decyzja - nie ma co siedzieć w domu, te ostatnie podrygi lata trzeba w jakiś aktywny, ciekawy sposób wykorzystać. Tydzień temu pojeździliśmy po Kaszubach motocyklem, więc teraz postanowiliśmy pozwiedzać Gdańsk, ale troszkę z innej perspektywy - mianowicie opływając kajakiem stare miasto, stocznie itp.
Wstajemy skoro świt, szybkie śniadanie i zabieramy się za pakowanie na kajak. Z prowiantu 4 kanapki i termos kawy, to powinno wystarczyć. Do wypożyczalni kajaków nie mamy daleko z Oruni Górnej, bo ok 5 km. Troszkę się obawialiśmy, czy będą wolne kajaki, ponieważ nie zadzwoniliśmy wcześniej i mogły wszystkie być już na wodzie. Ale mamy plan awaryjny i jak tak będzie to wracamy i wsiadamy na 2oo :)
Ceny w wypożyczalni powiedzmy takie sobie: 1h = 20 zł, a na cały dzień 50zł. Nie chcąc ciągle patrzeć na zegarek i planując troszkę dłuższe opłynięcie miasta, decydujemy się na opcję wypożyczenia kajaku na cały dzień. Raz dwa załatwiamy formalności, dostajemy sprzęt, mapkę i w drogę...
Planujemy sobie trasę dłuższą, która wygląda następująco:
W odróżnieniu od spływania po rzekach typu Radunia, Łupawa, tutaj trzeba wiosłować, nie wiosłujesz, nie płyniesz. Po kolei przepływamy pod mostkami, po których na co dzień jeździmy do pracy, czy też spacerujemy. Dziwnie jakoś tak teraz to wszystko obserwować z dołu.
Dopływamy do starego miasta i tutaj trzymając się prawej strony, podziwiamy zabytkowe zabudowy, statki rejsowe oraz piracką banderę.
Gdański Żuraw od strony wody wygląda dużo bardziej okazale i robi wrażenie (podobno w dawnych czasach w większości służył nie do wnoszenia, dźwigania zboża z barek, a beczek z piwem :) ).
Koło Żurawia, mamy Gdańską Marinę i tutaj odbijamy w kierunku Martwej Wisły. Płyniemy obok Ołowianki, ludzi jakby coraz mniej, robi się cicho i głucho, a dodatkowo coraz bardziej woda zanieczyszczona i lekki odorek - czyli kurs na martwą Wisłę prawidłowy :)
Kawałek dalej skręcamy w prawo w odnogę kanału wodnego i wracamy na spokojną i wąską Motławę, tutaj zaczynamy slalom po dzikich zakątkach Gdańska, wokół parki, dróżki rowerowe, wszech obecne łabędzie. Spokój, cisza. Słoneczko grzeje, nigdzie się nie śpieszy, więc co jakiś czas konsumujemy kanapeczki popijając ciepłą kawką z termosu:).
Zgodnie z mapką skręcamy do Kamiennej Śluzy i płyniemy w kierunku Mariny, ale od drugiej strony.
Tutaj zabytkowe wieżyczki, mostki oraz co kawałek puste wielkie apartamentowce przy Motławie szukające nowych lokatorów (90% pomieszczeń pustych, wszędzie reklamy - gotowe do odbioru - ale ceny... ok 700 000 wzwyż za 3 pokoje, więc nie ma co się dziwić).
Przepływamy Marinę i robiąc sobie parę fotek przy Soldeku, zakręcamy w lewo i głównym kanałem wracamy do przystani Żabi Kruk, gdzie oddajemy kajak.
Cała wycieczka zamknęła się w 4 godzinach. Piękna pogoda i coś innego, niż spływy na rzekach kaszubskich pozwoliło nam zobaczyć Gdańsk z innej strony, z jednej strony piękne zabytkowe budowle starego miasta, obok port z ekskluzywnymi jachtami, przez przemysłową martwą Wisłę z ruchem dużych statków i widokiem na żurawie i suwnice, a kończąc na bardziej dzikiej, zarośniętej, spokojnej Motławie w okolicy Olszynki.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli Gdańsku od tej strony - naprawdę warto !!